czwartek, 12 stycznia 2017

Małe podsumowanie roku 2016


Tak tak, wiem.. moda na podsumowanie poprzednich lat dopadła chyba każdego. Każda jeden bloger czy blogerka podsumowują miniony rok czy to w formie pisemnej, czy poprzez zdjęcia lub filmiki, czy to ustnie na snapchacie. Jak daleko to zaszło?

Tak to już jest, że ludzie żegnają się z poprzednimi latami, by móc wejść w nowy rok z czystą kartą i spokojnym sumieniem. Może i ludzie dalej będą pamiętać jak spotykałaś się z tym czy tamtym chłopakiem, ale dla CIEBIE powinno być najważniejsze to, że TY SAMA zmieniłaś priorytety i oddzieliłaś się grubą kreską od osób i rzeczy, które sprawiały CI ból. W nowym roku daj SOBIE szansę na bycie najważniejszą osobą w SWOIM życiu.
Niby to takie proste i oczywiste, ale często zdarza nam się zapomnieć o samym sobie. Uwierz mi, że odrobina egoizmu jeszcze nikomu w życiu nie zaszkodziła.

Do mnie fakt zmiany roku jeszcze nie doszedł i nie zdążyłam się przyzwyczaić do tej myśli. Podsumowanie roku będzie więc dla mnie formą zapomnienia o tym co było i skupienia się na tym, co na mnie czeka.
Z tym rokiem wiążę OGROMNE nadzieje!

No to zaczynamy!


1. Ciało & zdrowie

Rok 2016 był dla mnie przede wszystkim czasem na rozwijanie mojej kreatywnej strony i odkrywania dotąd mi nieznanych sztuk. W kwietniu, w dniu moich 20stych urodzin dostałam od mojego Ukochanego zestaw startowy do paznokci hybrydowych, którego zakup już dawno miałam w planach. Od zawsze umiałam i lubiłam zajmować się paznokciami, jednak z hybrydami.. było to po prostu przeznaczenie i miłość od pierwszego wejrzenia :)
Moja kolekcja liczy póki co około 20stu lakierów, niezliczoną ilość brokatów i kryształków, kilka pyłków, dwa zapełnione wzorniki i masę, masę innych rzeczy. Na pewno chciałabym zrobić kurs paznokci, póki co jednak nie śpieszy - wiem, że mam talent, umiejętności.. i klientki :)







Jeśli jestem już przy temacie kosmetyków i urody, w tym roku opanowałam również sztukę perfekcyjnego posługiwania się cieniami do powiek, umiem też przyklejać rzęsy i kępki. Nawet henna, z którą miałam styczność pierwszy raz przed sylwestrem, wyszła mi od razu perfekcyjnie.
Tak, pod względem kosmetycznym ten rok był przełomowy. Nie zamierzam osiąść na laurach i planuję rozwinąć się także w tym kierunku - doskonale wiem, jak trudno jest teraz o dobrą kosmetyczkę :)

Jeżeli natomiast chodzi o zdrowie, końcówka roku 2016 była dla mnie wyjątkowo niełaskawa i choroby łapały się mnie z każdej możliwej strony. Mam nadzieję, że w tym roku będzie tylko lepiej.


2. Sport

Tak tak, nie pomyliłam się w nazwie. W zeszłym roku miałam kilka podejść do biegania - w maju, czerwcu, lipcu, sierpniu, a potem listopadzie i grudniu, już z moim chłopakiem. Łącznie 104,08km w 2016 roku. I wiecie co? Ja naprawdę lubię biegać. Problem w tym, że bardzo też lubię szukać sobie wymówek :) Całkiem niedawno udało mi się również upolować dwie płyty Chodakowskiej w ramach "black friday", a kilka dni temu zainwestowałam w piłkę fitness i matę.. zawsze chciałam mieć takie coś, o!
Życzyłabym sobie, żeby rok 2017 był bogatszy w bieganie, a biedniejszy w wymówki :D











3. Przeprowadzka

Oj tak, końcówka sierpnia była przeżyta na wariackich papierach. Propozycja, szybka decyzja i multum spraw do załatwienia. Masa pakowania rzeczy do worków, kartonów, samochodu, busa... brrrrr. Na szczęście sam fakt przeprowadzki możemy już zapomnieć, a w nowym mieszkaniu mieszka nam się zdecydowanie lepiej. W moim życiu jest to już czwarta przeprowadzka.. ale na pewno nie ostatnia :)





4. Studia

Pierwszy rok studiów udało mi się ukończyć szybko i w miarę bezboleśnie. Żadnego egzaminu w sesji zimowej, a w sesji letniej jeden, łączący część pisemno-gramatyczną i część wypowiedzi ustnej. Wylosowałam dobry temat, po niecałych 3 godzinach wszyscy mieliśmy już wakacje. Od października zaczęłam drugi rok, na szczęście trzeci semestr dobiega końca.. całą zimową sesję mam wolną i z utęsknieniem czekam na kolejne długie i ciepłe wakacje :)




5. Fotografia
Tu chyba nie muszę nic więcej mówić. Choć nie poświęciłam temu w zeszłym roku tak dużo czasu, jakbym chciała, to jednak sporo czytałam, spoko się nauczyłam i zrobiłam milion sto tysięcy notatek. Moje zdjęcia też są już bardziej dopracowane a przejście na tryb manualny był dla mnie nie lada wyzwaniem :)



6. Miłość

W tej sferze na szczęście bez zmian. Stuknął nam już piąty rok razem, już pięć lat jestem największą szczęściarą. 




7. WyjazdyA konkretniej jeden, ten nasz pierwszy, najdłuższy jak dotąd. Sandomierz zimą zachwyca prawie tak samo, jak latem. My trafiliśmy tam w lutym, zahaczając o walentynkowe szaleństwo i kilka naprawdę ciepłych dni. Choć jechaliśmy tam do moich dziadków, ci w ramach niespodzianki wynajęli nam na caaały tydzień mieszkanie nieopodal. Piękne drewniane mieszkanie na poddaszu, na dole usytuowana księgarnia, na przeciw moja ulubiona kawiarnia "Cafe Mała", okna pod ukosem z leniwie przebijającymi się do nas promykami słońca i on 24/7 obok.. mój mały raj na ziemi.
W roku planujemy tam wrócić w wakacje - naprawdę nie mogę się doczekać!













Mogłabym tu jeszcze pisać i dodać masę zdjęć, ale zostawię je dla siebie. To będzie takie jedno, moje, mały, prywatne podsumowanie i pożegnanie się z przeszłością. I jeżeli chodzi o 2016 rok, to byłoby na tyle - oby było tylko lepiej! :)



środa, 28 grudnia 2016

Święta, święta i... czas na Sylwestra!




Święta dobiegły końca.. w sumie to trochę ich szkoda.
Wszystkie mass media karmią nas świąteczną szopką aż do znudzenia już w listopadzie, przez co człowiek tłumaczy sobie wciąż "mam jeszcze czas" i potem trudno jest nam tak naprawdę cieszyć się tym magicznym czasem. Kiedy już poczujemy ten klimat, a zazwyczaj dzieje się to dopiero w wigilię, ani się obejrzymy i jest już po wszystkim. Uświadamiamy sobie, że zaraz trzeba będzie zwijać choinkę, która przecież jest dopiero co ubrana i jak najpiękniejsza ozdoba stoi w honorowym miejscu w domu, zachęcając do podejścia licznymi światełkami i ozdobami. Dochodzi do nas, że już nie czas na kolędy i świąteczne piosenki, a przecież w tej świątecznej gorączce nie mieliśmy WCALE czasu, żeby choć raz zaśpiewać kultowe już "Last Christmas" czy "Jingle Bells". A co z czapką Mikołaja? Ah tak, leży zapomniana gdzieś na dnie szuflady i kolejny rok czeka na swój debiut.
To smutne, że w szale przygotowań zapominamy, że świętami powinniśmy się przede wszystkim cieszyć.
Nie twierdzę tu, że pierogi i sałatka jarzynowa nie są ważne, ale czy nie można lepić i kroić z uśmiechem na ustach, zamiast narzekać, że "nie lubię kroić marchewki" albo "kto to wszystko będzie jadł?" ?
No ale na szczęście do następnych świąt jeszcze sporo czasu na przemyślenia.

Póki co nie pozostaje mi nic innego jak życzyć wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku, pełnego uśmiechu i zdecydowanych działań w dążeniu do spełnienia marzeń - kiedyś trzeba marzenia zamienić w cele.
Niech 2017 rok należy do nas w 100%!












czwartek, 24 listopada 2016




Ostatnia impreza okazała się strzałem w dziesiątkę - poznałam wielu wspaniałych ludzi, odkryłam nowe przepiękne miejsce niedaleko mojego miasta i wybawiłam się za wszystkie czasy! Nogi od tańca bolały jeszcze następnego dnia, a emocji i wspomnień minionej nocy nie było końca.

Następne dwa tygodnie, jak na nieszczęście, zapowiadają się bardzo intensywnie. Czeka mnie dużo obszernych prac do napisania, nauka na skumulowaną liczbę kolokwiów i kartkówek.. sama sobie nie zazdroszczę. Jak to jest możliwe, że na zajęciach niewiele się robi, a do domu zadają więcej niż w podstawówce czy gimnazjum? System edukacji w Polsce to porażka :) nie ma co się dziwić, że dzieci już od najmłodszych lat "nienawidzą szkoły".

Dziś zostawiam tu ślad po ostatnich zdjęciach z Angeliką i Dominikiem - dziś kolej na młodego jeszcze mężczyznę, który wie czego chce i myślę, że w swoim dążeniu jest skazany na sukces. Mam nadzieję, że fotki spodobają się Wam tak bardzo, jak mnie.


Enjoy! 































środa, 9 listopada 2016

Jesienna melancholia?



Ostatnie zdjęcia natchnęły mnie wielkim optymizmem. Wspaniały czas spędzony na czymś, co sprawia mi mnóstwo radości i.. efekty w postaci zdjęć. Szczerze mówiąc są to chyba jedne z moich ulubionych zdjęć i już ma się ochotę na następne - szaleństwo! :)

Postanowiłam, że zdjęcia Angeliki i Dominika podzielę na dwa osobne wpisy, ponieważ do każdego z nich podeszłam indywidualnie i każdy reprezentuje nieco inny styl, co bardzo chciałam podkreślić. Dziś, w dzień nieco smutny i melancholijny, proponuję przejrzeć zdjęcia Angeliki - piękne kolory i jej szczery uśmiech przegonią nawet najbardziej podły nastrój :)

Enjoy!



































poniedziałek, 31 października 2016

Słowem wstępu..



Po weekendzie pełnym odpoczynku wszystko układa się pięknie.. odpoczywam i zbieram siły tym razem na środę - czwartek planowo wolny, a piątek odwołany.. i znowu weekend! Czy może być piękniej? :)

Postaram się jednak być jak najbardziej produktywna i nie zmarnować cennego czasu. Dziś lecę na zdjęcia z Angeliką i Dominikiem, których zdjęcia miały już okazję się tu pojawić. Aktualnie czekam i na nich, i na kuriera. Przesyłka będzie przedostatnim rzeczą do skompletowania prezentu na rocznicę - jak fajnie, uwielbiam robić prezenty!

Mam nadzieję, że w następnej notce będę już mogła pochwalić się dzisiejszymi zdjęciami - wiążę z nimi wielkie nadzieje :)


czwartek, 20 października 2016

Keep calm, and..


Dokładnie tak jak myślałam - pierwszy kontakt z masą ludzi w pociągu, autobusie i na uczelni, po 3miesięcznej przerwie nie mógł nie skończyć się chorobą. Poprzedni tydzień przeleżałam, pospałam i na nowo nabrałam energii na to całe "studiowanie". Wzięłam się w garść.

Jest miło! Nie spodziewałam się, że tak dobrze zacznę, choć stawiam jeszcze mniej lub bardziej pewne kroki. Chce mi się, nie chce mi się, czekam na weekend.. i tak mija tydzień.
Październik to niesamowicie długi miesiąc, który wlecze się w nieskończoność. Z niecierpliwością czekam na listopad, który mimo zimna i zazwyczaj paskudnej pogody, jest dla mnie niesamowicie magiczny i klimatyczny. Wypadają dwa dni wolne, zajęć będzie trochę mniej, stypendium studenckie będzie się zgadzać.. no i oczywiście świętujemy z moim Mężczyzną rocznicę. Czy może być piękniej? :)
Jak się cieszę, że to już niedługo!

Dziś znowu wolny czwartek, który spędzam na przygotowywaniu kolejnej tabelki słówek tematycznych, choć zaledwie wczoraj pisałam kartkówkę z pierwszej tury. Piękne 4+ wpadło z tłumaczeń użytkowych. Przedmiot trudny, fachowy.. ale jaka satysfakcja!

Zaraz zabieram się za paznokcie, po obecne hybrydy już mi się znudziły. Potem jeszcze dwa listy do napisania, jutro dwa wykłady i kończymy na ten tydzień. Weekend poza miastem - szykuje się domówka, najlepiej! :D

Wyluzować też trzeba umieć.







czwartek, 6 października 2016

Wolny czwartek.


Dziwnie zaczął się dla mnie rok akademicki.
W poniedziałek tylko jedne zajęcia.. i jeszcze zostały odwołane "bo nie wiedziałam, że tak się grupy ułożyły".
We wtorek na zajęciach dowiedziałam się co to jest i jak brzmi po niemiecku "ciągnik siodłowy".
W środę zmokłam, zmarzłam, nie dotarłam na pierwsze zajęcia.. i uświadomiłam sobie, że nie jest mi zupełnie dobrze w miejscu, w którym obecnie jestem.
Dziś czwartek.. dzień wolny, dzień tylko dla mnie (i listu, i nowych słówek, i przepisania tematu, i, i, i....).
Jutro nie powinno już być źle.. chyba, że czekają mnie nowe rewelacje.

Jak to właściwie jest, że znajduję się w nie do końca odpowiednim dla mnie miejscu i dlaczego uświadomiłam to sobie dopiero wczoraj?
Tematem była integracja i ojczyzna, przy czy tam druga.. nie wzbudza we mnie jakichś pozytywnych uczuć. Swoją odpowiedzią byłam zdziwiona nawet ja sama.
Mam poczucie, że mogłabym być szczęśliwa z rodziną w innym miejscu, przy czym dalej nazywać się Sara, mieć 20 lat, kochać fotografię i studiować filologię germańską. Dziwne, co?
Jeśli jest jakakolwiek "ojczyzna", która jest dla mnie czymś ważnym i do której chętnie wracam, to będzie to mój dom, moje mieszkanie z moją rodziną i moim psem wewnątrz. Jedyne miejsce, gdzie cokolwiek ma sens. Jedyne miejsce, gdzie moje "ja" jest tylko moje. Jedyne miejsce, gdzie jestem po prostu szczęśliwa.

Myślę, że przynależność do jakiegoś miejsca i poczucie, że pasujemy gdzieś idealnie mają wpływ na nas samych. Chcemy pasować.. czasem nawet dopasować się za wszelką cenę. Każdy chce być akceptowany, poważany, każdy chce coś znaczyć i zapisać się czymś w historii. Udaje się to jedynie jednostkom.
Klucz do sukcesu? Myślę, że osoby, które coś w życiu osiągnęły po prostu walczyły o swoje, ale przy tym.. wyluzowali. Szukali, doświadczali, pytali, załatwiali sprawy, dowiadywali się, zwiedzali, poznawali - ale nie desperacko. Kiedy odkryli, że nie pasują do towarzystwa to nie zmienili siebie, zmienili towarzystwo. I to jest piękne!




Dlatego ja, pomimo wszystko zamierzam również wyluzować. Co ma być to będzie, więc po co dodatkowo psuć sobie zdrowie i się denerwować? Na razie skończę te 2 lata studiów, a potem po prostu się zobaczy. Będę szukać miejsca, w którym będę szczęśliwa. Jednak nic na siłę. Jestem pewna, że gdzieś na świecie jest kawałek ziemi tylko dla mnie, który już na mnie czeka i tak jak ja, z niecierpliwością odlicza do naszego spotkania. A kto wie? Może takich miejsc będzie nawet kilka?



A TY? Jesteś szczęśliwy w miejscu, w którym się znajdujesz?